0
Tom Stedd 4 grudnia 2017 16:47
Ze Wzgórza Świątynnego widać doskonale Górę Oliwną, która była naszym kolejnym celem. Droga na nią zajmuje z dwie-trzy godziny, jeśli chce się zobaczyć wszystkie ciekawe miejsca, które są po drodze od meczetu Al Aksa po sam szczyt góry. Jeszcze w obrębie Starego Miasta warto wstąpić do Bazyliki Świętej Anny. Co ciekawe, jest to teren eksterytorialny Francji. Bazylika urzeka swoją prostotą Zgodnie z tradycją bazylika czczona jest jako miejsce urodzenia Maryi, matki Jezusa. Obok znajdują się ruiny, głównie łaźni i zbiorników wodnych z czasów pogańskich.







Po wyjściu z terenu bazyliki zaraz obok niej napotykamy prawosławną cerkiew z kryptą, w której … miała urodzić się Maryja. Dwie religie, dwa miejsca.









Przez Lions Gate opuszczamy Stare Miasto i kierujemy się w prawo, by po kilkuset metrach dojść do kolejnych miejsc otoczonych kultem religijnym i wymienionych w Biblii. Najpierw warto odwiedzić świątynię prawosławną – podziemny Kościół Grobu Matki Bożej. Według wierzeń to właśnie z tego miejsca do nieba miała zostać wzięta z ciałem i duszą Maryja. Wierni wchodzą do niewielkiego pomieszczenia, które miało być grobem Matki Bożej.





Tuż obok niej znajduje się Grota Getsemani (Grota Pojmania). W niej według wierzeń wielokrotnie zatrzymywał się Jezus, modlił się przed swoim aresztowaniem, tutaj został zdradzony przez Judasza i pojmany.





Niedaleko znajduje się Bazylika Agonii – zwana także Bazyliką Narodów (wejście nie od głównej ulicy, tylko od uliczki wiodącej w górę). Wewnątrz znajduje się płyta, przy której miał modlić się Jezus przed pojmaniem przez Rzymian. Obok kościoła jest Ogród Oliwny (Gaj Oliwny) z drzewami, które liczą podobno ponad dwa tysiące lat i były „świadkami” wszystkich wydarzeń opisanych w Biblii.











Od Bazyliki Agonii droga na Górę Oliwną staje się dość stroma, ale na szczęście słabszym fizycznie piechurom służą pomocą arabscy kierowcy, którzy za kilka szekli zawiozą samochodem na szczyt. Polecam jednak spacer, bo widoki i mijane miejsca są bardzo interesujące.

Warto wstąpić do Cerkwi św. Marii Magdaleny, będącej częścią monasteru żeńskiego. W miejscu budowli wg tradycji Jezus miał przepowiadać przyszłość Jerozolimy, a wewnątrz cerkwi znajdują się różne relikwie i ciekawe freski. Bardzo charakterystyczne są złote kopuły widoczne z wielu kilometrów.







Idąc dalej pod górę mijamy katolicki Kościół Dominus Flevit, który podobno przypomina swoim kształtem łzę (ja tego za bardzo nie widzę). Zbudowany jest na miejscu, gdzie wg Biblii Jezus zapłakał i przepowiedział przyszłość Jerozolimy, a dokładniej jej upadek. Obok kościoła znajdują się resztki starożytnych nekropolii ze skrzynkami wypełnionymi szczątkami.





Na terenie prywatnym znajdują się Tombs of The Prophets. Jest to „piwnica”, w której byli pochowani prorocy, a obecnie oprócz nisz grobowych nie znajduje się w niej nic ciekawego. Opiekun miejsca wpuścił nas dwoje za 5 szekli, oferował do oświetlenia całkowitej ciemności niewielkie świeczki, ale zdecydowanie woleliśmy posługiwać się latarkami w telefonach. Szczerze mówiąc, to można spokojnie odpuścić sobie zwiedzanie tego miejsca.







Na szczycie Góry Oliwnej można odpocząć na ławeczkach i napawać się widokiem na Jerozolimę, a jest on naprawdę piękny.



Na pewno nie spodziewaliśmy się takiej atrakcji 



Gdy spoglądaliśmy na panoramę miasta, poniżej nas zobaczyliśmy grupę kilkudziesięciu Żydów maszerujących pod górę. Pomyśleliśmy początkowo, że jesteśmy znów świadkami kolejnych zamieszek i protestów, ale prawda była inna – Żydzi odprowadzali na cmentarz jednego ze swoich przyjaciół. Jak nam wyjaśnił opiekun cmentarza, w początkowych uroczystościach mogą uczestniczyć jedynie mężczyźni, a kobiety mogą zjawić się na cmentarzu dopiero po kilku dniach.



Cmentarz na zboczu Góry Oliwnej jest olbrzymi i stary. Widoczny jest z wielu miejsc w Jerozolimie. Na większości wejść znajdują się informacje, że to teren prywatny, ale na kilku nie ma takich informacji i dlatego weszliśmy na jego teren.







Po odpoczynku na szczycie Góry Oliwnej warto udać się jeszcze w kilka miejsc. Bardzo duże wrażenie robi Kościół Pater Noster (czyli Ojcze Nasz). Podobno na miejscu jego budowy, a dokładniej w grocie, Jezus uczył apostołów modlitwy Ojcze Nasz. Obecnie na terenie kompleksu klasztornego zlokalizowanych jest mnóstwo tablic ze słowami modlitwy w różnych (często egzotycznych) językach. W pobliżu kościoła znajduje się mały park, w którym można odpocząć. Wstęp na teren kościoła jest płatny 10 szekli, ale udało się przekonać opiekuna miejsca, żeby wpuścił nas dwoje za 10 szekli (nie opierał się w ogóle).











Niestety, nie wpuszczono nas na teren ortodoksyjnego monasteru (czy naprawdę konieczne są druty kolczaste?).



Z własnej woli nie weszliśmy za to na teren Kaplicy Wniebowstąpienia (inaczej Kopuły Wniebowstąpienia). Wejście było płatne, a bilety sprzedawał bardzo nieprzyjemny Arab. Dobrze, że chociaż pozwolił pstryknąć zdjęcia. Wracając do historii Kaplicy – stoi na miejscu tradycyjnego wniebowstąpienia Jezusa. Sama budowla jest niewielka, wewnątrz prawie nic nie ma, a osoby szczególnie wierzące dopatrują się w skale odcisków stóp Jezusa.





Idąc dalej znajdujemy się w miasteczku (?) arabskim, nad którym góruje dzwonnica. Dopytaliśmy się o drogę i wąskim podwórkiem między domami (po naciśnięciu domofonu) weszliśmy na teren Monasteru Wniebowstąpienia Pańskiego (przy którym funkcjonuje prawosławny klasztor żeński). Zasady obowiązujące na jego terenie są dość ortodoksyjne. Nie można było robić zdjęć wewnątrz budynków, kobiety musiały chodziły z zakrytą głową i nogami, a sam strój opiekunek miejsca był bardzo skromny. W monasterze wystawione są szczątki (relikwie) wielu świętych i cudowne ikony, a przy zewnętrznej ścianie stoi kamień z odciskiem stóp (według tradycji to z niego do nieba została wzięta Maryja). W drugim budynku znajduje się cerkiew postawiona na miejscu znalezienia głowy Jana Chrzciciela.









W drodze powrotnej z wycieczki na Górę Oliwną postanowiliśmy jeszcze zobaczyć stacje Drogi Krzyżowej, czyli słynną Via Dolorosę. To było nasze największe rozczarowanie w Jerozolimie – w kilku przypadkach stacje to jedynie symbolicznie zaznaczone miejsca, do innych dostęp jest zabroniony, a z dwie-trzy trudno znaleźć mimo posiadanych map. Najtrudniej trafić pod stację dziewiątą, która znajduje się przy kościele koptyjskim (trzeba zejść z ulicy handlowej i schodkami wspiąć się w górę). Ostatnie stacje znajdują się już na terenie Bazyliki Grobu Świętego.

Pierwsza stacja znajduje się na terenie obecnej szkoły tureckiej i jest przeważnie niedostępna, chociaż przedsiębiorczy Arabowie proponowali nam wejście do niej, oczywiście nie za darmo. Po drugiej stronie znajduje się stacja numer dwa, a kolejne rozsiane są na uliczkach Starego Miasta. Spodziewaliśmy się spotkać grupy pielgrzymów, które będą odbywać Drogę Krzyżową, ale oprócz wycieczek nie natrafiliśmy na żadnych wiernych.













Ostatni dzień przeznaczyliśmy na dalsze zwiedzanie Jerozolimy, a konkretnie Góry Syjon i jej okolic. Za cel główny postawiliśmy odwiedzenie grobu Oskara Schindlera. Mieliśmy kiepską mapę, która bardziej wprowadzała w błąd, niż podpowiadała, ale co ciekawe, pytani przez nas Żydzi za bardzo nie wiedzieli, gdzie znajduje się poszukiwany cmentarz. Ostatecznie przewodnik grupy turystów odpowiednio nas poinstruował i trafiliśmy we właściwe miejsce. Wejście z zewnątrz prezentuje się tak:



Sam grób Schindlera nie wyróżnia się niczym, prócz sporej liczby kamieni na jego powierzchni. Oprócz niego na cmentarzu znajduje się dużo miejsc spoczynku obcokrajowców, w tym Polaków, głównie z okresu II wojny światowej i lat kolejnych.









W pobliżu cmentarza znajdują się kolejne obiekty godne odwiedzenia. Miejscem kultu dla Żydów i muzułmanów jest Grób Króla Dawida. Z kolei chrześcijanie wierzą, że w przedsionku Grobu jest miejsce, gdzie Jezus obmył nogi apostołom.



W pobliżu Grobu Króla Dawida (na piętrze) znajduje się Wieczernik, czyli pokój, w którym odbyła się Ostatnia Wieczerza.



Podczas pobytu na Górze Syjon dochodziły nas różne śpiewy i krzyki. Okazało się, że na dachu jednego z budynków znajdowała się grupa Francuzów, którzy byli w swego rodzaju transie modlitewnym. Większość płakała, kilkoro siedziało na ziemi i wydawało się być nieobecnymi duchem. Widać, że bliskość świętych miejsc działa mocno na duchowość.

Niedaleko od Wieczernika stoi Bazylika Zaśnięcia Najświętszej Maryi Panny. Według wierzeń to właśnie w tym miejscu nastąpiło zaśnięcie i wniebowzięcie Maryi. W krypcie bazyliki znajduje się naturalnych rozmiarów drewniana rzeźba przedstawiająca Matkę Boską.











Na „deser” zostawiliśmy wyprawę do dzielnicy najbardziej ortodoksyjnych Żydów (cheredim i chasydzi), skupionej wzdłuż ulicy Me’a Sze’arim. Zabudowana jest bardzo gęsto, uliczki są raczej wąskie, a po chodnikach przemieszcza się szybko mnóstwo Żydów. Co ciekawe, większość z nich ma w uszach słuchawki lub rozmawia przez telefon. Takie połączenie tradycji z nowoczesnością  Poglądy mieszkańców tej dzielnicy praktycznie wykluczają ich z życia obywatelskiego i dlatego stanowią swego rodzaju enklawę i zamknięte środowisko. Dla przykładu kobiety muszą być skrajnie aseksualne dla innych mężczyzn i dlatego podobno golą głowy na łyso. Nie uznaje się płacenia podatków, a nawet istnienia państwa Izrael, a życie mężczyzn polega głównie na studiowaniu świętych ksiąg. Trzeba zobaczyć tą dzielnicę na własne oczy, ale zdjęcia lepiej robić z ukrycia, żeby nie naruszyć żelaznych norm moralnych, o których przypominają stosowne napisy.















Końcówka dnia to przedwczesny przejazd na lotnisko i powrót do Polski.

A na koniec mała dygresja. Ludzie, targujcie się w Jerozolimie na każdym kroku. Nie zawsze się uda, ale próbować trzeba. Ceny na bazarach zazwyczaj zaczynają się od sum absurdalnie wygórowanych, ale w trakcie negocjacji sprzedawcy potrafią je mocno obniżyć. My z wyboru kupiliśmy plecak skórzany (z 220 szekli na 100 szekli) i saszetkę na aparat (ze 120 szekli na 30 szekli). Warto walczyć o korzystną cenę również i na straganach z pieczywem, i z owocami, i z pamiątkami. Targowanie się to chyba dla tamtejszych kupców czynność obowiązkowa i kto wie, może poczuliby się mocno urażeni, gdybyście kupili przedmiot za cenę przez nich podaną 

Polecam zajrzeć na blog http://radosc-zycia-plus.pl . Spojrzenie na świat i podróże kobiecym okiem.

Dodaj Komentarz